Z kart historii - Siarnecki Andrzej

Z kart historii - Siarnecki Andrzej

Siarnecki Andrzej – ur. 04.12.1962 r. – Wychowanek Pobrzeża Słowino, gdzie występowało także trzech jego braci (Andrzej, Dariusz i Szczepan) do Darłovii trafił wiosną 1985 roku. Bardzo szybko stał się pierwszoplanową postacią w drużynie tworząc duet napastników z Jerzym Suwalskim, a boiskową ksywkę „Diabeł” zapamiętali zawodnicy wielu drużyn z którymi rywalizował. Na boisku wyróżniał się zadziornością, walecznością i pasją do gry, która sprawiła, że w drużynie z Darłowa występował jeszcze w rundzie jesiennej sezonu 2007/2008 roku, w wieku 44 lat. Przez ten czas bronił barw drużyny ze Sportowej z dwuletnią przerwą w latach 2001-2003 na występy w Wiekowiance Wiekowo. W meczach ligowych, pucharowych i towarzyskich zdobył ponad 350 bramek na szczeblach od A-klasy do III-ligi.

(Andrzej Siarnecki w drużynie Darłovii w 1986 roku - drugi z lewej w dolnym rzędzie)

Oficjalne pożegnanie z Darłovią nastąpiło w 28 czerwca 2008 roku, co zostało opisane w reportażu Jacka Wójcika z gazety Głos Koszaliński:

„Padający deszcz krył łzy wzruszenia Andrzeja Siarneckiego podczas sobotniego meczu, którym żegnał się z piłkarską murawą.

Darłovia - Boiskowi Koledzy 3:3 (1:1) rzuty karne 3:4

Bramki: Artur Maciąg 2, Daniel Ryfa - Tomasz Zasada, Robert Siarnecki, Piotr Dubiela.

SKŁADY:

Darłovia: Jarosław Śliwiński, Marcin Kotas - Mariusz Sawa, Daniel Ryfa, Grzegorz Dąbrowski, Paweł Krawczyk, Tomasz Szopiński, Zbigniew Zawada, Damian Żaczek, Wojciech Kasprzykowski, Artur Maciąg, Tomasz Suwalski, Daniel Zimoch, Grzegorz Waga, Remigiusz Wiernicki, Krzysztof Jasiewicz, Andrzej i Robert Siarneccy.

Boiskowi koledzy: Dariusz Piechota, Piotr Kaźmierczak - Robert Bińkowski, Zygmunt Potomski, Jacek Nawieśniak, Leszek Żaczek, Zdzisław Zorn, Piotr Grzelak, Bogdan Rutkowski, Tomasz Zasada, Dariusz Kmita, Fernando Batista, Piotr Dubiela, Jarosław Chwastek, Mirosław Wolski, Robert Wiśniewski, Marcin Pazdur, Andrzej i Robert Siarneccy.

46-letniego Andrzeja Siarneckiego żegnali koledzy z Darłovii Darłowo, z którymi grał w V lidze jeszcze w sezonie 2007/08 oraz drużyna Boiskowych Kolegów, w której nie zabrakło zawodników z występami w ekstraklasie na koncie. Prowadził ją Wojciech Polakowski. Bohater sobotniego meczu rozpoczął mecz w barwach Darłovii, ale szybko oddał koszulkę z numerem 10 swojemu synowi Robertowi (wychowanek Darłovii, aktualnie w Sławie Sławno) i dołączył do starej gwardii.

Spotkanie, w którym nie zabrakło efektownych zagrań, zakończyło się remisem 3:3 (1:1), uratowanym przez obecną Darłovię w ostatniej minucie, po ładnej główce Daniela Ryfy. W rzutach karnych lepsi byli Boiskowi Koledzy, mimo że A. Siarnecki nie zdołał pokonać Marcina Kotasa. Andrzej Siarnecki zaczynał piłkarską przygodę w Pobrzeżu Słowino, gdzie grało czterech braci Siarneckich (Andrzej, Dariusz, Franciszek i Szczepan). W 1985 roku skutecznego napastnika, wyróżniającego się na boisko zadziornością i walecznością, ściągnęła Darłovia. Pozostał wierny jej barwom przez następne 23 lata. Z Darłovią grał w najlepszych latach klubu w III lidze, ale również w tych, gdy klubowi wiodło się gorzej. W meczach ligowych, pucharowych i towarzyskich zdobył dla niej 350 bramek. Szczególnie mobilizowały go mecze z Gwardią Koszalin, a swoje występy w nich niejednokrotnie pieczętował zdobytymi golami.

Na pożegnalny mecz przybyli m.in. trenerzy A. Siarneckiego: Marian Kuna, Zbigniew Ćwirko i Wiesław Ćwirko. W rolę konferansjera wcielił się obecny opiekun Darłovii, Krzysztof Jasiewicz i trzeba przyznać, że czynił to z wdziękiem i humorem godnym... Piotra Bałtroczyka. W części oficjalnej były podziękowania, nagrody i prezenty. M.in. od burmistrza Darłowa Arkadiusza Klimowicza otrzymał pamiątki i wieżę stereo, a od prezesa firmy Drobdar specjalny puchar oraz szalik i kapelusz z Euro 2008. Wszyscy uczestnicy meczu otrzymali pamiątkowe medale z napisem "Pożegnalny mecz Andrzeja Siarneckiego", od bohatera spotkania specjalne dyplomy z podziękowaniem.

Warto dodać, że mecz miał również charakter charytatywny. Zebrano kilkaset złotych, które zostaną przeznaczone na zakup sprzętu sportowego dla Domu Dziecka w Darłowie. Obok A. Siarneckiego w sobotnie popołudnie uhonorowany został obrońca Darłovii, Daniel Ryfa. Otrzymał on od zarządu i kolegów puchar za pomoc w działalności klubu.”

(Pożegnanie Andrzeja Siarneckiego z seniorską drużyną Darłovii)

Jak się okazało nie były to ostatnie występy „Diabła” na ligowych boiskach i po rocznej przerwie Andrzej Siarnecki ponownie pojawił się na boisku tym razem w barwach Błękitnych Stary Jarosław. W kolejnych sezonach reprezentował jeszcze barwy Darpolu Barzowice, a następnie Passatu Bukowo Morskie, w kadrze których znajdował się jeszcze w sezonie 2014/2015. W obecnych rozgrywkach popularny „Siara” jeszcze nie pojawił się, ale mając na uwadze jego długowieczność i miłość do piłki nie można wykluczyć, że jeszcze pokaże swoje umiejętności lokalnej publiczności.

W dowód uznania piłkarskich umiejętności w 2010 roku podczas uroczystej gali z okazji 60-lecia klubu znalazł się w najlepszej 11-tce w historii klubu którą utworzył wspólnie z: Jan Boba (bramkarz), Andrzej Pepliński, Albin Andrys, Dariusz Kmita, Leszek Żaczek, Piotr Grzelak, Wojciech Polakowski, Jerzy Suwalski, Czesław Budny i Bogdan Żurowski.

Kariera klubowa:

Do 1984 roku – Pobrzeże Słowino

1984/1985 – 2000/2001 – Darłovia Darłowo

2001/2002 – 2002/2003 – Wiekowianka Wiekowo

2003/2004 – 2007/2008 – Darłovia Darłowo

2009/2010 – Błękitni Stary Jarosław

2010/2011 – Darpol Barzowice

2012/2013 – 2014/2015 – Passat Bukowo Morskie

(Darłovia Darłowo w 1990 roku z "Diabłem" w składzie)

(Darłovia Darłowo w 2005 roku - oczywiście z Andrzejem Siarneckim w składzie)

(Darłovia Darłowo na Turnieju Mirosława Wiącka w 2015 roku)

(Andrzej i Robert Siarnecki - aktualnie piłkarz III-ligowego KS Chwaszczyno)

Rozmowa z Andrzejem Siarneckim (23.12.2015 r.):

- Gdzie zacząłeś swoją piłkarską przygodę? Kto zaraził w Tobie pasje do piłki, którą do dziś dzień pokazujesz ?

A.S.: Moja przygoda z piłka nożną zaczęła się w 1978 roku. Miałem wtedy 16 lat, w klubie A Klasy: Pobrzeże Słowino. Pasja do piłki nożnej narodziła się u mnie od moich starszych braci, to oni zachęcali mnie do gry w piłkę na naszym wspólnym podwórku od najmłodszych lat .

- Co sprawiło, że trafiłeś do Darłovii Darłowo wiosną 1985 roku ?

A.S.: To wszystko stało się przez Zbyszka Ćwirko, który był w tych czasach trenerem Darłovii Darłowo, to on dostrzegł mnie na którymś z meczów i zaproponował współprace z klubem Darłovii .

- Przez dwie dekady reprezentowałeś barwy Darłovii, niezmiennie występując w pierwszej jedenastce na szczeblach od A-klasy do III-ligi, wyróżniając się ambicją i boiskowymi umiejętnościami. Czy tym czasie miałeś możliwość zmiany barw klubowych na którąś z drużyn I bądź II ligi ??

A.S.: Nigdy nie miałem żadnej propozycji od klubów I bądź II ligowej, raczej skupiłem się na grze w Darłovii. Starałem się zawsze dawać z siebie 100% na boisku, poza tym szybko zaklimatyzowałem się w klubie Darłovii Darłowo i nabyłem w nim dobre kontakty z zawodnikami z którymi obecnie potrafię pograć w piłkę.

- Któremu ze swoich trenerów zawdzięczasz najwięcej, a którego cenisz najbardziej jeżeli chodzi o kunszt trenerski ??

A.S.: Najwięcej zawdzięczam Zbyszkowi Ćwirko. To on spowodował, że trafiłem do Darłovii i tam zacząłem poważną grę w piłkę. Jednak najbardziej cenie jego brata Wiesława Ćwirko to on pokazywał nam różne techniki, które wykorzystywaliśmy ambitnie na boisku.

- Przez lata gry miałeś za partnerów wielu z nieprzeciętnym talentem. Którego z nich oceniasz najwyżej, a który wg twojej opinii nie wykorzystał do końca swojego talentu ??

A.S.: Najwyżej oceniam Bogdana Żurowskiego, to on miał talent i zapał do gry w piłkę. Był moim faworytem w tych czasach. I to on również nie wykorzystał do końca swojego talentu, ponieważ wyjechał z Polski do Stanów i podjął się pracy, zamiast wykorzystać szansę gdy grał w I ligowym ŁKS-ie.

- W 2001 roku zmieniłeś barwy klubowe decydując się na grę w Wiekowiance Wiekowo po czym po 2 latach ponownie pojawiłeś się w barwach Darłovii. Czym spowodowane były te ruchy ??

A.S.: Przeszedłem do Wiekowianki, ponieważ w klubie Darłovii wszystko zaczynało się psuć, jednak ta przerwa spowodowała, oczyszczenie całej sytuacji i z powrotem pojawiłem się w barwach Darłovii .

- W 2008 roku oficjalnie zakończyłeś grę w barwach Darłovii, a pomimo to w kolejnych latach ponownie pojawiłeś się na ligowych boiskach w drużynach A-klasowych ? Głód ligowej piłki w dalszym ciągu nie wygasa ??

A.S.: Tak, grałem później dla samego siebie , dla przyjemności . Aktywność to podstawa, a przez aktywność rodzi się lepsze samopoczucie i zdrowie.

- W czym tkwi źródło twojej długowieczności, której mogliby pozazdrościć ci wielu z młodych zawodników ??

A.S.: To akurat jest proste, pasja do piłki nożnej narodzona od najmłodszych lat jak już mówiłem wcześniej , która pozostała do teraz. Aktywność jest zdrowa i większość osób sama mnie podziwia, a to daję jeszcze większe natchnienie, aby grać i udowadniać sobie że warto.

- Jak w twojej opinii zmieniała się piłka w kolejnych dekadach ?? Co sprawia, że drużyna z Darłovii potrafiła występować z powodzeniem w III lidze, a obecnie daleko jak chociażby do gry w IV lidze ??

A.S.: W tamtych czasach piłka nożna była grana przez zawodników, którzy oddawali się piłce nożnej. Nikt nie oczekiwał nic w zamian . W dzisiejszych czasach nic się w tym temacie nie zmieniło, piłka nożna idzie do przodu lecz nie w klubie Darłovii. Brakuje funduszy i sponsorów , aby klub ten się dalej rozwijał.

- Jak w twoich oczach wyglądają perspektywy darłowskiej piłki ??

A.S.: Moim zdaniem wcześniej granie było oddaniem się do piłki nożnej. Zawodnicy nie oczekiwali wielkich zysków, korzyści z grania w piłkę, każdy posiadał stałą pracę. W dzisiejszych czasach młodzież patrzy na to ile zarobią z piłki. Wcale to nie jest złe, ponieważ brakuje w Darłowie zakładów pracy i dużo osób stąd wyjeżdża, brak posiadania dobrego sponsora łączy się z tym, że nie posiadamy dobrych zawodników w Darłovii . Nikt już nie potrafi grać bez żadnych korzyści, młodzież traktuję to jako pracę, dlatego też znajdujemy się w takiej lidze, a nie lepszej.

- Zobaczymy jeszcze Andrzeja Siarneckiego na ligowych boiskach ??

A.S.: Na ligowych boiskach się nie pojawię. Chciałbym, aczkolwiek moje lata na to nie pozwalają. Moja kariera bycia piłkarzem już się zakończyła, pozostało mi tylko granie z kolegami .

Andrzej Siarnecki w ocenie boiskowych kolegów i nie tylko:

Wojciech Polakowski: Z Siurkiem byłem w pokoju na pierwszym obozie z seniorami Darłovii w Bydgoszczy na Zawiszy. Pseudonim Diabeł. Nie można było się przy nim nudzić, zawsze dał coś wesołego. Jego słynne wypowiedzi : co ja będę tu tak stał na stojąco. Panie sędzio jaka nakładka kopnął mnie w podspód. Mega dobry człowiek szczególnie dla młodych, pomocny walczak na boisku, ale po za nim wspaniały kolega. Kiedyś strzelił bramkę z Gwardia u siebie pobiegł do ławki trenerskiej Gwardii i gestem Kozakiewicza powiedział taki wał będziecie mieli 2 ligę. Myślę że to żyjąca historia i ikona klubu .

Robert Siarnecki: Ja od siebie mogę dodać , że bardzo jestem dumny z taty i bardzo go podziwiam za ambicje i zapał do gry. Od najmłodszych lat był moim idolem i to on zaraził mnie pasja do piłki nożnej. Jak byłem jeszcze dzieckiem zabierał mnie na wszystkie treningi i mecze. Bardzo mi się to podobało, ten cały piłkarski klimat . Pamiętam jak później na swoich treningach chciałem być taki jak tata, walczyłem zawsze do końca, byłem ambitny i nigdy nie odpuszczałem. Jak czasami oglądam nakręcone mecze z moim udziałem to widzę, że poruszam się po boisku jak mój ojciec. Myślę jednak, że nigdy nie dorosnę tacie do pięt. Zawsze będę go podziwiał, szkoda że nie udało mu się zagrać na wyższym szczeblu rozgrywek, moim zdaniem dał by sobie rade. No ale niestety w piłce nożnej trzeba mieć czasami dużo szczęścia.

Andrzej Rachwalski: Siara miał potężne serducho do piłeczki. Uwielbiał grać przy pełnych trybunach. Po strzeleniu brameczki wykonywał tradycyjny szpurt wzdłuż trybun wywołując euforie wśród nas. Kochaliśmy te jego przebieżki. Miłość do futbolu utrzymywała go na boisku do czterdziestki. Myślę, że jakby miał zdrówko, grałby do dzisiaj. Siara- tak, kochaliśmy Go.

Zdzisław Zorn: Na boisku był uparty, ale i koleżeński. Za wszelką cenę dążył do zwycięstwa, miał niesamowitą kondycję. Wsadził głowę tam gdzie ja nie wsadziłbym nogi. Był ambitny pamiętam, że w przerwie meczu w Wałczu chciał nawet kogoś pobić za brak ambicji :). Prowadził się zawsze bardzo sportowo, sumiennie przygotowując się do każdego meczu.

Komentarze

Dodaj komentarz
do góry więcej wersja klasyczna
Wiadomości (utwórz nową)
Brak nieprzeczytanych wiadomości